To może lepiej by było przenieść zajęcia na sierpień-wrzesień? Taka opcja nie jest wykluczona, choć nie ma zbyt wielu entuzjastów.
Mimo że, studia w domu nie są zbyt przyjemne, to w mojej opini to i tak znacznie lepsza opcja niż przedłużanie semestru i zabieranie większości wakacji. Obecne rozwiązanie działa całkiem nieźle i wydaje mi się, że przekazywana wiedza nie jest uboższa niż na stacjonarnych zajęciach, nawet jeśli praca nad zadaniami jest mniej przyjemna.
Mnie się studiuje znacznie gorzej. Po pierwsze dlatego, że jestem słuchowcem (jeżeli ktoś wierzy w taki podział) i bardzo jednostronne wykłady (wszyscy chcemy interakcji, ale to nie wychodzi tak jak powinno) oraz zubożenie ćwiczeń o warstwę “stania pod tablicą i faktycznego widzenia jakie inni mają na dany temat zdanie” są po prostu niewystarczające. Po drugie, program jakoś idzie, zdaje się normalnym tempem, ale znacznie mniej pewnie czuję się przed sesją, pierwszy raz tak na poważnie (a to już moja dziesiąta). W jakiej formie i kiedy się odbędzie to już inna sprawa, choć tutaj sam brak odpowiedzi jest problemem i kolejnym źródłem niepokoju.
Raczej jestem za zajęciami w normalnej formie, nawet, jeżeli miałyby być to “wakacje”, ale rozumiem, że większości to nie pasuje. Moim głównym powodem (takim TL;DR; tego wyżej) jest to, że jak “coś pójdzie nie tak” (patrz: sesja), to będzie duża nagonka na to, jak wyglądał semestr i że egzaminy były nieadekwatne, a to już dość delikatny grunt (bo chcemy żeby oceny i wymagania były wymierne, więc nie będzie łatwiej; matury mają ten sam problem).
A ja powiem z innej strony. Zdalnie studiuje mi się dużo lepiej.
Oszczędzam dziennie ~2 godziny na dojazd/ubranie się. Okienka wykorzystuję w 100% zamiast siedzieć na korytarzu próbując zrobić coś sensownego albo licząc kafelki na podłodze (jak zwykle się to kończyło). Na komputerze i tak siedzę cały dzień, bo co mi za różnica czy pracownię mam na II czy w domu. Za to mogę siedzieć na wygodnym fotelu i pić ciepłą kawę (zamiast te mierne wypociny automatu)
Interakcji brakuje, to fakt. Ale z większości przedmiotów na jakie chodzę, udało się wypracować sensowne metody ich prowadzenia, tak że praktycznie nie czuję jakbym wiele tracił. A problemy z motywacją do robienia czegokolwiek? To jest chyba największy minus tej izolacji, z którym chyba trzeba sobie niestety poradzić.
Co do przeniesienia zajęć na sierpień-wrzesień, jestem przeciwny, bo:
- Nie ma pewności czy do sierpnia epidemia zostanie opanowana.
- Jest to problematyczne dla studentów, którzy na wakacje mają zaplanowany staż (niektóre firmy już stwierdziły że praktyki wakacyjne będą się odbywały, ale zdalnie), albo którzy planują skończyć studia w czerwcu.
- To prawda, że o wiele przyjemnej się uczy w normalnych warunkach. Ale patrzę na swoje przedmioty, i tak jak mówi @291878, nie widzę by przekazywana wiedza była uboższa. Dostaję wykłady w formie online (notatki lub wideo), po ćwiczeniach prowadzący publikuje najlepsze rozwiązania studentów na SKOSie, więc czytam to czego nie umiałem zrobić etc.
Dziękuję za te uwagi. Scenariuszy jest dużo, a vakat na stanowisku ministra właściwego do spraw szkolnictwa wyższego dodatkowo mnoży ich liczbę. Z moich najlepszych informacji (niepublicznych) wynika, że ograniczenia pozostaną do około trzeciego tygodnia czerwca. Wydaje się, że wtedy obie sesje będą przełożone na wrzesień, wraz z - być może - pojedynczymi zajęciami. W każdym razie proszę się nie nastawiać na wolny wrzesień.
Co do ostatniego punktu postu powyżej - wśród kadry dydaktycznej nie brak głosów, że zajęcia stały się dużo mniej efektywne i obaw, że sesja będzie, ekhm, trudnym wyzwaniem dla wszystkich i że przyszły dyrektor do spraw dydaktycznych (ktokolwiek nim będzie, edit: bo kadencja wszystkich, od rektora po kierowników zakładów, się kończy 31 sierpnia) będzie stał przed ciężkim wyzwaniem ze względu na liczbę osób powtarzających (w związku z nowymi zasadami powtarzania).
Ja również jestem z grupy tych, którym zdalnie studiuje się lepiej. Oszczędzanie dwóch godzin dziennie ze względu na dojazdy (lub nawet więcej z powodu wspomianych wyżej okienek, których jak dotąd starałem się unikać jak ognia) to bardzo duża przewaga.
Poza tym wartość dydaktyczna niektórych zajęć wręcz wzrosła. Moim zdaniem na szczególną pochwałę zasługuje wykład z baz danych – przeprowadzenie go w postaci streamu na YouTube to był bardzo dobry pomysł. Nie odczuwam, aby był on w czymś gorszy od wykładu na żywo, a jednak ma wiele zalet:
– Nie mogłem z jakiegoś powodu brać udziału w wykładzie? Brałem w nim udział, ale po kilku tygodniach chciałbym przypomnieć sobie fragment omawianego materiału? Żaden problem, mogę go obejrzeć ponownie w dowolnym momencie.
– Spóźniłem się na wykład? Nie muszę już przeszkadzać pozostałym uczestnikom wchodząc na salę, a materiał, który mnie ominął, mogę łatwo nadrobić przewijając wykład do tyłu. Później nawet będę miał możliwość brania w nim udziału na żywo – wystarczy, że nadgonię w trakcie przerwy lub oglądając stream w prędkości x1.25.
A czy są tu jacyś pierwszoroczni? Czy ktoś wie, czy im jest trudniej, bo np. mają mniej doświadczenia ze studiowaniem, czy dają radę? Im najłatwiej (nie mylić z “łatwo”) byłoby coś odroczyć, bo mają jeszcze dużo czasu na odrabianie.
Jestem na pierwszym roku i również uważam, że zdalnie studiuje się lepiej. Jeśli chodzi o ćwiczenia z deklaracjami - świetne jest to, że po zajęciach wrzucane są wzorcowe rozwiązywania zadań. W ten sposób można sobie na spokojnie potem przeanalizować, jak powinno się rozwiązywać zadania, często na zajęciach przecież coś przeoczymy, albo ominiemy zadanie, albo najczęściej nie zdążymy z listą - to mi bardzo przeszkadzało. Jeśli chodzi o pracownie - nie marnujemy dwóch godzin na siedzenie na zajęciach, na których jedyna aktywność to sprawdzanie naszych programów. Teraz też dostajemy feedback. Nagrywane wykłady też jak najbardziej na plus, jak czegoś nie zrozumiem za pierwszym razem, to cofnę materiał. A jak mam dodatkowe pytania, to zadam je na forum. No i mogę słuchać wykładów z łóżka
W moim odczuciu studiowanie zdalne, które to ma być może nawet tam i swoje plusy, nie przesłania mi minusów.
Na pewno plusami są nagrywane wykłady u niektórych prowadzących. Jednak ja to widzę jako dodatek, bądź substytut normalnego wykładu, gdzie występuje interakcja i można zadać pytania, coś pokazać, czasem napisać. Nagrywanie można zorganizować nawet w czasach wolnych od zarazy, jako wartość dodaną do normalnego wykładu. Osobiście nawet wtedy wolałbym wykład w formie tradycyjnej, jednak możliwość wrócenia do wykładu w formie nagrania byłaby świetna.
Co do ćwiczeń, to brakuje wymiany sprawnej wymiany pomysłów, ich prezentacji, które to pozwalają niejako dogłębniej poznać temat jak i poznać pytania słuchaczy. Takie pytania pozwalają znaleźć błędy we własnym rozumowaniu i lepiej zrozumieć problem. Zresztą, chyba nie muszę tu tłumaczyć jakie są plusy ćwiczeń w tradycyjnej formie.
Minusem ćwiczeń w formie zdalnej jest długi RTT (round-trip time) między wysłaniem zadań, otrzymaniem feedbacku (jeśli w ogóle), ewentualnym poprawieniem rozwiązań i ponownym ich sprawdzeniem. Na ćwiczeniach tradycyjnych ten problem nie występuje wcale. Jeśli w rozwiązaniu znajdzie się błąd, bystry student potrafi sobie poradzić przy tablicy ad-hoc.
Niektórzy piszą o zyskach czasowych. Tutaj mam mieszane zdanie.
Wydaje mi się, że poświęcam więcej czasu na ćwiczenia niż normalnie. Na tradycyjnych ćwiczeniach wystarczy sporządzić notatki dla siebie (czasem nie trzeba wcale) i zaprezentować rozwiązanie przy tablicy, gdzie w razie nieścisłości słuchacze mogą zadać pytania. Na ćwiczeniach w formie zdalnej, spisując rozwiązanie, spisujemy je dla innych, nie dla siebie. Przez to trzeba pomyśleć o wszelkich szczegółach i pytaniach zawczasu (aby ograniczyć ilość round-tripów). Oczywiście uczymy się tutaj sprawnego spisywania rozwiązań, ale zajmuje to więcej czasu. Coś za coś.
Wydaje mi się również, tak jak @radekmie, że wartość dodana ze studiowania jest mniejsza niż normalnie.
Wydaje się, że wtedy obie sesje będą przełożone na wrzesień
Czy sprawa ma się podobnie z obronami prac i egzaminami dyplomowymi?
Pewnie tak, ale trudno powiedzieć. Niedługo powinno ukazać się jakieś oficjalne ogłoszenie przypominające, że sesja będzie i że jak ktoś nie pracuje uczciwie w ciągu semestru, to raczej jej nie zaliczy i może lepiej żeby wziął urlop dziekański albo się wypisał. Ale raczej nie rozstrzygnie ono jeszcze tej kwestii.
À propos sesji: podobno jest przygotowywana specustawa umożliwiająca zdawanie zdalnie egzaminów i kolokwiów. Czy to w ogóle jest u nas możliwe?
Egzaminy musiałyby być odporne na dostęp do internetu i to mogło by być największą rewolucją w szkolnictwie od bardzo dawna.
Egzaminy przez internet odporne na dostęp do internetu? Nawet w przypadku egzaminów ustnych nie potrafię sobie wyobrazić jakiejś rozsądnej kontroli (bo co za problem mieć kolegę, piszącego na ekranie odpowiedzi w czasie rzeczywistym, albo mówiącego do słuchawki itd.), więc taki egzamin może się opierać jedynie na zaufaniu.
Ale inni najwyraźniej mają więcej wyobraźni ode mnie, więc nie wiem, na czym stanie.
po art. 76 dodaje się art. 76a w brzmieniu:
„Art. 76a. 1. Uczelnia może zorganizować weryfikację osiągniętych efektów uczenia się określonych w programie studiów, w szczególności przeprowadzać zaliczenia i egzaminy kończące określone zajęcia oraz egzaminy dyplomowe, poza siedzibą uczelni lub poza jej filią z wykorzystaniem technologii informatycznych zapewniających kontrolę ich przebiegu i rejestrację.
Znalazłem przy tej okazji na web.archive.org moje wspomnienia z czasów, gdy studenci byli na jakiś czas pozostawieni bez kontroli. Miałem wtedy 22 osoby w grupie z pewnego przedmiotu obowiązkowego, a po pierwszym zadaniu oblałem 33 za ściąganie .
Uwagę na poniższe rozwiązania zwrócił mi prowadzący pracownię, na którą oba zostały wysłane. Pierwszy program, który zmusił go do zastanowienia, zawierał taką definicję:
genHet(0,[]).
genHet(A,[A|B]):-
A > 0,
X is A - 1,
kolejne_het_poz(X,B).gdzie kolejne_het_poz nie zostało zdefiniowane w tym rozwiązaniu. Po chwili jednak definicja się odnalazła w rozwiązaniu kolegi:
kolejne_het_poz(0,[]).
kolejne_het_poz(A,[A|C]):-
A > 0,
A1 is A - 1,
kolejne_het_poz(A1,C).Trzeba pamiętać, jak działa prolog - jeśli autor pierwszego rozwiązania najpierw skompilował rozwiązanie kolegi, potem w nim pozmieniał zmienne i skompilował raz jeszcze, to prolog w swojej bazie ciągle miał predykaty kolegi, więc wszystko działało…
Drugi przykład pokazuje, że ludzie nie poświęcają zbytniej uwagi programom, które przepisują. W jednym z rozwiązań pojawił się predykat “usunz”, który miał usuwać z listy podany element. A o to jak inny student, o izomorficznym rozwiązaniu, “przetłumaczył” predykat “usuń z”? “delz”.
Kolejny przykład to rozwiązanie miodowych wysp. Cały program był napisany w takim stylu, a w dodatku był izomorficzny z programem innego studenta, w którym nazwy zmiennych były normalne.
structurePreProc([], _, Varible9, Varible1):- predsort(comp, Varible9 , Varible1).
structurePreProc([Varible36 Varible21], Varible11, Varible9, Varible209):- complile_the_solve([Varible36], [Varible36 Varible21], Varible21, ([], 0, [], 0), Varible31, Varible15, Varible11),Varible31 =(_,Varible7, _,Varible8), Varible45 is Varible7 + Varible8,
structurePreProc(Varible15, Varible11, [(Varible31,Varible45) Varible9], Varible209).Na koniec zagadka: co jest nie tak w tym kodzie? Znów to tylko fragment, ale całe rozwiązanie było w tym stylu, tym razem studentka po “przetłumaczeniu” nawet nie uruchomiła.
skoczek(N,A,L) :-
length(A,K), /* jesli uzyskana lista ma długość
K is N*N, równą ilości pól na szachownicy,
L = A, !. to zwracamy tę listę. */
Moim zdaniem te “koronawypisy” powinny być dostępne do końca (sic!) semestru. Nawet już po potencjalnie oblanym egzaminie. Sytuacja jest kiepska a wypisanie się z takiego np. AISDu do 25 kwietnia NIE jest rozwiązaniem.
Taki postulat wymaga zdecydowanie więcej niż jednego zdania uzasadnienia. W każdym razie, pozwolenie na wypisanie po egzaminie naraziłoby dyrekcję na zarzuty karne w związku z art. 296 kodeksu karnego (już nam tym paragrafem grożono wcześniej w kontekście opłat za powtarzanie), więc bym na to nie liczył.
Skoro ‘zwierzchnikom’ w tych niecodziennych czasach tak bardzo zależy na pieniądzach studentów no to ja się nie będę kłócił. Ale już lepiej zmarnować te pieniądze na powtarzaniu AISDu (ile to będzie? Prawie 1000?) niż tak o stracić jakąkolwiek szansę na zdanie teraz : (
Nie wiem, czy im zależy: nowy minister ds. szkolnictwa wyższego został powołany dopiero przedwczoraj i pewnie nie zdążył się nawet nad tym zastanowić. Od tego roku akademickiego wszystkie zapisy są wysyłane regularnie do POLONu (czy jak tam się teraz ta centralna baza nazywa), więc nie da się lokalnie zbyt wiele ukryć. Nam jako wydziałowi te pieniądze nie są potrzebne (i tak generujemy siedmiocyfrowe zyski każdego roku, które nam zabiera gmach główny), ale ich niepobranie jest zagrożone pozbawieniem wolności.
W każdym razie wciąż czekamy na jakieś uzasadnienie.
Nie no to jest raczej subiektywna opinia. A umotywowana jest tym, że takie rozwiązanie z jednej strony w żaden (powiedzmy nieuczciwy wobec innych roczników) sposób nie ułatwiłoby skończenia studiów (czy też zdania jakiegoś przedmiotu) ponieważ egzamin wciąż trzeba zdać. Z drugiej strony nie karało by nas aż tak bardzo za sytuację, w której (z przyczyn niezależnych od nas) się znaleźliśmy.
Edit: no a taki wypis do 25 kwietnia to nas od zdania tylko oddala.
Jeśli chodzi o opłaty za powtarzanie przedmiotów, to jesteście w dobrej sytuacji bo są aktualnie wybory rektora. Wystarczy pójść (samorząd albo elektorzy) do kandydatów i wyciągnąć z nich deklarację, że jak zostaną reactorami, to zwolnią wszystkich studentów z opłat za powtarzanie przedmiotu. Natomiast myślałem, że ma Pan jakieś szczegółowe uwagi na temat wpisów z konkretnego przedmiotu, specyficzne dla naszego kierunku - wtedy można myśleć o lokalnych rozwiązaniach.